Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 28 lipca 2014

Sun Ozon, Maseczka do twarzy po opalaniu


Skórę twarzy latem chronię kremem z filtrem SPF 50, na plaży nakładam filtr nawet kilkukrotnie w ciągu dnia. Moja skóra jest wrażliwa, na dodatek stosuję krem z kwasem migdałowym i intensywna ochrona przeciwsłoneczna to konieczność. Ostatnio spędziłam cały dzień na plaży i po powrocie delikatnie szczypała mnie twarz - aplikacja kremu z filtrem z dodatkiem plażowego piasku nie spodobała się wrażliwej skórze ;) Wyciągnęłam więc saszetkę maseczki z Rossmanna - marki własnej, Sun Ozon. Przeznaczona jest specjalnie do skóry twarzy po opalaniu jako kojący okład, mający pomóc w szybszej regeneracji. Jak podziałała na mnie?

Najpierw zacznijmy od rzeczy najbardziej podstawowych. Typowe opakowanie - saszetka, podzielona na dwie części, więc maseczkę możemy użyć przynajmniej dwukrotnie. To zawsze dla mnie jest plus, bo taki zakup wychodzi bardziej ekonomicznie :) Otrzymujemy 15ml/3,29PLN.

Po otwarciu ukazuje nam się kremowa, wygodna konsystencja. Gładko sunie po skórze, nie spływa. Maseczka jest w odcieniu bardzo jasnego błękitu, lekko morskiego i pachnie moim zdaniem przyjemnie - trochę latem, trochę morzem, jak dla mnie relaksująco. Zapach podobny do Aloesowego sprayu po opalaniu z tej samej serii.

Przed nałożeniem maseczki, wzięłam prysznic po powrocie z plaży. Twarz umyłam olejkiem myjącym z The Body Shop, aby nie podrażnić bardziej mojej skóry. Nie była poparzona, nawet nie zaczerwieniona, ale jednak delikatnie szczypała od słońca i zapewne też od kilku aplikacji kremu z filtrem z dodatkiem wszędobylskiego piasku - peelingi mechaniczne rozdrażniają moje naczynka :( Także skóra potrzebowała delikatnej regeneracji i ukojenia, nie była może jakimś ciężkim przypadkiem, ale uznałam, że to będzie dobry test dla tej maseczki. 

Pierwszą połówkę saszetki zużyłam już wcześniej na skórę, kiedy nie była bezpośrednio po opalaniu, ale ogólnie jest ona sucha i lubi bogatsze, nawilżające kosmetyki. Niestety, maseczka po nałożeniu szczypała i chociaż wytrzymałam z nią na twarzy tych zalecanych 10 minut, to nie był to czas relaksu, czego oczekuję od maseczki i nie powiem, zraziłam się do niej i wrzuciłam do szuflady. Nie zanotowałam nawilżenia lepszego niż po aplikacji przeciętnego kremu nawilżającego.

Tym razem byłam ciekawa, jak zareaguje moja skóra, gdy faktycznie potrzebowała takiej maseczki. Poza tym zwykle nie skreślam ani nie oceniam kosmetyków po jednym użyciu, bo nie jest to postępowanie miarodajne. Jedno użycie, zarówno z kiepskim, jak i z dobrym rezultatem, nigdy nie może przesądzać o opinii na temat danego produktu.

Niestety, w tym przypadku sytuacja powtórzyła się - szczypiąca skóra po nałożeniu tej maseczki zaczęła strasznie piec. Nawet miałam ochotę ją zmyć, bo w końcu miała być kojąca... Ale wytrzymałam 10 minut i z ulgą zmyłam wszystko delikatnie gąbeczką do twarzy z Rossmanna oraz chłodną wodą. Po osuszeniu skóry ręcznikiem nieprzyjemne szczypanie minęło, jak ręką odjął i skóra wyglądała faktycznie lepiej. Naczynka były nieco bledsze, ogólnie twarz uspokojona i jaśniejsza, jakby bił od niej delikatny blask :) Niestety posłoneczne lekkie szczypanie nie minęło kompletnie, dodajmy jeszcze nieprzyjemne pieczenie w trakcie trzymania maseczki na twarzy... Nie wiem, czy nie byłoby jeszcze gorzej w przypadku skóry poparzonej. Nie mogę więc polecić tej maseczki, jeśli szukacie natychmiastowego ukojenia - produkt poprawia jedynie wygląd skóry, ale podrażnienia u mnie nawet nie zminimalizował, a 10 minut z tą maseczką to pieczenie jak po mocnym toniku z kwasami. Dopiero nałożenie kremu chłodzącego z Dermedic załatwiło sprawę. Wrażliwcom - nie polecam.

źródła zdjęć wykorzystanych w poście: pierwsze, drugie
Pozdrawiam


z Karoliną
wiesz więcej

10 komentarzy:

  1. Nigdy nie miałam, nie wiem czy kupię skoro podrażnia :(

    OdpowiedzUsuń
  2. o cholercia,to będę ją omijać z daleka...dzięki za ostrzeżenie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie akurat te kosmetyki nie kręcą, więc nawet się za nimi nie oglądam w Rossmannie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja bym się bał takich maseczek z samego opakowania :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcie wzięłam ze strony Rossmanna,bo jakoś nie pomyślałam o fotografowaniu tego typu maseczki. Na żywo wygląda trochę bardziej zachęcająco, przynajmniej mnie nie wystraszyła :D

      Usuń
  5. Też nie za bardzo rozumiem jak może łagodzić skoro szczypie... Mnie też błoto z Morza Martwego szczypie, choć błoto akurat może, ale nie wiem czy to dobry sposób na skórę naczynkową i skłonną do podrażnień - też taką posiadam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat po zmyciu maseczki cera wyglądała bardzo świeżo i była rozjaśniona, ale jednak pieczenie było zbyt mocne, żebym to powtórzyła. Poza tym działa raczej doraźnie. Pieczenie toleruję jedynie przy kwasach, bo to normalne i efekty nie pojawiają się od razu :) Poza tym szukam jednak łagodnych kosmetyków. Błoto z MM ma podobno bardzo dobroczynne właściwości, zresztą jak glinka, którą bardzo lubię, a która też nieco mnie podrażnia. To jednak szybko mija, a jej działanie długofalowe to wynagradza :) Myślę, że to jest klucz - jeśli już mam czasem trochę podrażnić moją skórę, to efekty powinny być zauważalne i utrzymywać się dłużej.

      Usuń
  6. Na skórę twarzy po opalaniu bardzo polecam albo maseczkę dla cery odwodnionej soraya 10 minut na..., albo balsam też soraya łagodzący po opalaniu (taki w niebieskiej butelce) - kosmetyk jest baardzo delikatny, nawet jak na warunki podrażnionej skóry na twarzy.

    OdpowiedzUsuń

"Za każdym nickiem kryje się imię, za imieniem kryje się człowiek, a za każdym człowiekiem - uczucia. Szanujmy się nawzajem w sieci!"