Szukaj na tym blogu

niedziela, 6 lipca 2014

Filozofia czesania włosów cz. I | Jak czesać?

źródło
Aby włosy były piękne, ludowa mądrość głosi, aby czesać je 100 razy. Dzisiaj najczęstszym tłumaczeniem niestosowania tej zasady będzie brak czasu. A czy rzeczywiście warto trzymać się tej zasady mimo wszystko? Czy jest w ogóle jakaś głębsza filozofia w tym czesaniu? Po co to robić? Jeśli szukacie odpowiedzi na te i inne pytania dotyczące przecież tak banalnej, zdawać by się mogło, czynności - zapraszam do lektury posta :) Powstał on na prośbę mojej koleżanki, jednak ze względu na ilość treści do przekazania, postanowiłam podzielić go na dwie części. W kolejnym poście napiszę Wam, czym czesać włosy, ale najpierw musimy powiedzieć sobie, jak to robić :)

Czesanie włosów często jest traktowane po macoszemu lub jako znienawidzona konieczność. A jest to zabieg (tak, zabieg!) niosący ze sobą dużo dobrego dla włosów. Najważniejsza jednak jest regularność, przyjazne dla włosów szczotki oraz kilka naprawdę prostych do zaadaptowania w życiu codziennym zasad.

Jak często?

Generalnie - kiedy jest taka potrzeba. Wiem jednak, że niektóre kobiety potrafią czesać się nawet kilkanaście razy dziennie, bo muszą "poprawić" fryzurę. Jest to błędem, bo zbyt częste szczotkowanie będzie niszczyć włosy (szczególnie najwrażliwsze i najstarsze - końcówki), osłabiać cebulki (przez co nawet zwiększać wypadanie), a także skracać ich świeżość. Przy włosach prostych zaleca się czesanie rano oraz wieczorem (przed snem). Rano przywracamy fryzurze kształt i strukturę, a wieczorem usuwamy z włosów zanieczyszczenia, kurz oraz delikatnie rozprowadzamy na włosach dobroczynne sebum. Włos jest martwy i potrzebuje naturalnego oleju. Jeśli myjemy włosy codziennie, to oczywiście dostosowujemy częstotliwość czesania. Włosy kręcone i mocno falowane unikają czesania włosów pomiędzy kolejnymi myciami - loki czesane na sucho rozbijają się i nieestetycznie puszą.

Ostatnio nie czeszę swoich włosów codziennie, bo są proste i niskoporowate, rzadziej się plączą niż kiedyś. Poza tym często noszę je w luźnym kucyku czy koczku z racji upałów, więc nie muszą być idealnie rozczesane. W chłodniejszych okresach, gdy noszę je częściej rozpuszczone, zwykle czeszę je właśnie 1-2 razy dziennie, rano lub w ciągu dnia szczotką z dzika (dodaje moim włosom trochę objętości), a wieczorem/przed/po myciu Tangle Teezer (lepiej rozczesuje). O szczotkach będę pisać w II części postu.

Kiedy?

Troszkę już o tym, kiedy konkretnie czesać włosy, napisałam w poprzednim punkcie, ale tematu jeszcze nie wyczerpałam. Prostowłose czeszą się w razie potrzeby, a najlepiej rano i wieczorem. Często przed snem upinamy włosy w koczki lub zaplatamy warkocz - wtedy wystarczy tylko przeciągnąć kilka razy szczotką po włosach albo i nawet roztrzepać je palcami, bo w nocy miały ograniczone "pole do popisu" i do plątania się :)

źródło
Proste włosy najlepiej czesać tylko i wyłącznie na sucho, ewentualnie gdy są już prawie suche. Mokre włosy są bardzo podane na zniszczenia, mają jeszcze rozchylone łuski, są rozpulchnione po myciu. Oprócz typowego rozczesywania włosów w ciągu dnia, warto je rozczesać bezpośrednio przed myciem - jeśli masz problemy z rozczesywaniem włosów po myciu, to może je znacząco zmniejszyć. Bardzo dobrym sposobem jest też odczekanie z rozczesywaniem włosów aż będą mniej więcej w 80% suche, szczególnie gdy suszysz je suszarką. Sprawdziłam to wielokrotnie na sobie i takie czesanie pod sam koniec (przy chłodnym nawiewie) w zupełności wystarczy. Oczywiście przed czesaniem/suszeniem polecam na mokre włosy od ucha w dół (lub tylko na końcówki, jeśli masz naprawdę cienkie, łatwe do obciążenia włosy lub stosujesz silikonowe kosmetyki do mycia) nałożyć silikonowe serum/spray.

Kręconowłose oczywiście, jak już pisałam, nie czeszą włosów na sucho. Czesanie włosów kręconych i mocno falowanych ogranicza się do używania grzebienia z szeroko rozstawionymi zębami w czasie mycia (na etapie nałożenia odżywki na włosy, najczęściej w przypadku falowanych), ewentualnie do rozczesywania fryzury już po myciu (ale wciąż na mokro!) właścicielki mocniej kręconych włosów używają swoich palców. Wszystko po to, by zachować skręt i zminimalizować puch. Kręconowłose raczej unikają silikonów (metoda CG) - stawiają na odpowiednie traktowanie włosów po myciu oraz produkty do stylizacji, podkreślające i utrzymujące skręt.

I ostatnia bardzo ważna rzecz - przy nadmiernym wypadaniu włosów nie ograniczaj czesania. Włosy, które mają wypaść i tak wypadną, a przy rzadszym czesaniu jedynie sprawisz, że ta jednorazowa ilość będzie większa (bo uzbiera się więcej włosów) i jeszcze bardziej Cię to zdołuje. Czesz delikatnie, ale CZESZ. Pomyśl jednak o wizycie u dermatologa/trychologa/domowych sposobach (np. wcieranie naparu z kozieradki).

Supeł!!!

Złap go obiema dłońmi i delikatnie rozplątuj palcami (mi najlepiej to wychodzi kciukami oraz palcami wskazującymi). Nie szarp! Możesz pomóc sobie odrobiną silikonowego serum/sprayu na końcówki. Jeśli naprawdę już stracisz nadzieję na pokojowe rozwiązanie sprawy, rozplącz jak najwięcej tylko się da i obetnij supełek. Zauważyłam jednak, że na powiedzmy 10 supełków rozplątywanych palcami może 1-2 musiałam już ostatecznie pożegnać nożyczkami, a i tak było to dosłownie 5 włosów na krzyż. Cierpliwości! :)

Jak czesać?

Najważniejsze, sakramentalne pytanie. Temat ważny, więc wypunktuję dla ułatwienia.
  • Od końcówek, kierując się stopniowo w górę. Gdy skończymy, możemy wreszcie przeczesać całą długość włosów od nasady w dół. Unikniesz szarpania, plątania i niszczenia włosów. Na początku wszystko wydaje się trwać wieczność, ale zobaczysz, że z czasem wystarczy tylko kilka pociągnięć.
  • Jeśli masz mocno plączące się włosy, dziel je na mniejsze partie, np. na 4 lub więcej i każdą czesz osobno.
  • Stosuj ochronne produkty na końcówki - najlepiej na bazie silikonów, chociaż wiele osób chwali również naturalne oleje. Pamiętaj o umiarze, wystarczy naprawdę niewielka ilość. Przy grubych, wysokoporowatych, puszących się włosach, można tę ilość nieco zwiększyć. Sprawdź na sobie, ile Ci potrzeba. Muszę napisać w tym miejscu - patrz na składy, nie kupuj produktów do włosów z alkoholem (nie dotyczy alkoholi tłuszczowych, jak np. Cetearyl, Stearyl, Cetyl). Na czarnej liście włosomaniaczek znajduje się popularny jedwab Biosilk - nie kupuj tego.
  • Nie szarp, nie ciągnij! Stosując się do punktów wyżej, nie będzie to konieczne. W razie potrzeby przytrzymaj pasmo powyżej splątania, aby nie ciągnąć skóry głowy i delikatnie rozczesuj, pomóż sobie palcami. Czesząc włosy na siłę, osłabiasz cebulki i pozbywasz się większej ilości włosów, niż normalnie by wypadła. A tego chyba nikt nie chce?
  • Używaj odpowiednio dobranych akcesoriów - o szczotkach będę pisać w II części posta, ale już teraz napiszę, że należy unikać przede wszystkim starych, wysłużonych szczotek/grzebieni. Niedopuszczalne jest używanie grzebienia z wyłamanym choćby 1 zębem! Każdy ruch takim "potworkiem" niszczy Ci włosy. Niezauważalnie, ale skutecznie i regularnie. Tak samo szczotki - szczególnie mam na myśli te z plastikowymi kuleczkami na końcach elementów czeszących (celowo nie piszę włosia, bo przecież to plastik/metal). Urwane kuleczki odsłaniają ostre końcówki szczotki i tymi końcówkami (zwłaszcza tymi metalowymi) dosłownie drapiemy sobie skalp i włosy. Brr. Dobra szczotka to inwestycja na długie miesiące, a nawet na lata, poza tym już same zdrowe, długie włosy są wystarczającym argumentem dla wydania tych 30zł na rok na szczotkę. Wtedy rzadziej możemy odwiedzać fryzjera i zostawiać tam mniej włosów :)
  • Nie pożyczaj od nikogo szczotki/grzebienia. To naprawdę bardzo podobne do pożyczania gąbki do kąpieli czy innych przyborów toaletowych. Na skalpie również jest bogata flora bakteryjna i nie tylko, raczej nie chcesz jej wzbogacać. Jednorazowa pomoc w potrzebie pewnie nikomu nie zaszkodzi, ale tylko w przypadku osób ZE ZDROWĄ SKÓRĄ GŁOWY (u obu stron).
A jeśli nie lubicie zasad, no to... Just do it! :D


5. Po co czesać?

Na koniec coś na temat tej tytułowej filozofii czesania włosów. Niby każdy wie, po co czesać włosy - żeby je rozczesać, no i żeby jakoś wyglądały. Chyba przede wszystkim dlatego jest to nielubiana czynność i często pomijana jako element pielęgnacji włosów. U fryzjera czesanie w moim przypadku zawsze było traumą. Chyba w szkołach fryzjerskich nie uczą tych kilku prostych zasad, o których napisałam wyżej. Albo po prostu szkoda im czasu na takie pierdoły, klientka raz na miesiąc (czy rzadziej) przeżyje trochę szarpania. Ja osobiście nie wracam do takiego fryzjera, od którego wychodzę z bolącą skórą głowy. W moim rodzinnym mieście znalazłam takiego (i to mężczyznę), który czesze moje włosy prawie tak, jakbym ja sama to robiła w domu. Wiadomo - prawie, bo on nie czuje tego, co ja i nie może aż tak przewidzieć swojej siły, ale jest naprawdę pod tym względem godzien pochwały. Rzadko odwiedzam fryzjera, bo obcinam u niego jedynie końce, ale każda wizyta oznacza godzinę relaksu, a nie zaciskania zębów z bólu.

źródło
Tym właśnie powinno być czesanie włosów - czynnością relaksującą, elementem naszej codziennej pielęgnacji włosów. Jeśli mamy zdrową skórę głowy lub myjemy włosy codziennie, możemy (a nawet powinniśmy) połączyć jedno czesanie, np. wieczorem lub przed myciem, z delikatnym masażem.

ALE! W przypadku przetłuszczającej się skóry głowy nadmierne jej pobudzanie może jednak spowodować poważne problemy - rozwinięcie się łojotoku, a nawet ŁZS (łojotokowego zapalenia skóry)!

W przypadku takiej skóry należy wykonywać średnio raz w tygodniu peeling skóry głowy - gotowymi preparatami lub np. mieszając gruboziarnisty cukier z szamponem. Masaż ograniczyłabym raczej do momentu peelingu, ewentualnie do 1-2 razy w tygodniu przed myciem i to nie przesadzając z jego długością trwania i intensywnością. Szczotkowanie również delikatne, raczej skupiające się na rozczesywaniu włosów na długości, niż na rozprowadzaniu sebum od nasady. Warto wtedy skupić się na odżywianiu włosów właśnie z zewnątrz, nakładając kosmetyki od ucha w dół, nie bezpośrednio na skórę głowy. Dla pobudzenia wzrostu włosów przy skórze tłustej mogą przydać się wcierki na bazie alkoholu (wciąż obserwując skórę, bo znowu jej przesuszenie spowoduje reakcję obronną i zwiększenie produkcji łoju) lub po prostu suplementacja wewnętrzna - tabletki, picie drożdży czy pokrzywy.

Szczególnie polecane do jednoczesnego czesania włosów i masowania skóry głowy są szczotki z naturalnym włosiem oraz Tangle Teezer, chociaż ta ostatnia jest dość ostra i ja polecałabym ostrożność. Moim zdaniem do masażu skalpu najlepiej nadają się nasze własne palce, dają największą kontrolę i większy poziom relaksu niż jakiś plastik. Taki zabieg pobudza ukrwienie skóry, co z kolei poprawia dotlenienie i odżywienie cebulek, a jest to jedyne miejsce, z którego tak naprawdę czerpią siłę nasze włosy. Maski i odżywki odżywiają włosy z zewnątrz, jednak za prawdziwe zdrowie włosów odpowiadają właśnie cebulki. To dodatkowe odżywienie często skutkuje również pobudzeniem wzrostu, a nawet na dłuższą metę zagęszczeniem włosów - te króciutkie włosy, tzw. baby hair, rosną i wzmacniają się, powiększając objętość naszych kucyków :)

Jak widać, czesanie to wcale nie tak banalna i niepotrzebna czynność, jakby się wydawało. Jednak kilka prostych zasad wystarczy, aby nasze włosy maksymalnie skorzystały z tych paru minut dziennie, spędzanych na ich szczotkowaniu. Dzięki ich stosowaniu mogą być zdrowe, błyszczące i dłuższe, bo końcówki będą niszczyć się wolniej. Na prośbę mojej koleżanki, w kolejnym poście napiszę więcej właśnie o szczotkach, bo jak już wiemy co i jak, to pora jeszcze wiedzieć, czym te włosięta głaskać :)

Jeśli macie swoje własne sposoby na czesanie włosów, podzielcie się nimi proszę w komentarzach!


Pozdrawiam

z Karoliną
wiesz więcej :)

6 komentarzy:

  1. A ja mam z moimi kłaczkami lekki problem ;) ich struktura nie jest ani do końca falowana ani prosta. Wszystko zależy od stylizacji, ale także od pogody. Czeszę się najczęściej "dzikiem" i mimo, że troszkę puszy mi włosy to jest na pewno delikatniejszym czesadłem niż zwyczajna szczotka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no właśnie, nie umiałam tego wyjaśnić, dlaczego moim prostym włosom ta szczotka dodaje objętości - dzik puszy włosy! Tylko u mnie akurat w pozytywnym tego słowa znaczeniu, bo włosy są jeszcze gładkie, ale już bardziej uniesione.

      Usuń
  2. ja to rzadko czeszę włosy :D mam długie,ale proste jak druty,i wystarczy w zasadzie jak uczeszę tuż po umyciu :) po spaniu rano włosy mam prościutkie i zwykle przeczesanie palcami wystarcza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam bardzo podobnie, ale chciałam, żeby post był uniwersalny :)

      Usuń
  3. Wszystko ładnie pięknie, zasady znam, ale co zrobić jak strasznie mi się spieszy ?:)
    Ja mam włosy proste i czeszę je wyłącznie wtedy kiedy są suche, najpierw grzebień z szeroko rozstawionymi zębami (wiem, wiem przeznaczony do kręconowłosych), a potem szczotka z naturalnego włosia z dzika :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy się spieszę, to szczerze mówiąc, często nawet nie czeszę włosów, tylko je jakoś upinam - kucyk czy koczek, dla mnie najłatwiej :P Zasady warto znać, ale nic nie zaszkodzi czasem naginać je tak, by jednak od nich nie zwariować ;)

      Usuń

"Za każdym nickiem kryje się imię, za imieniem kryje się człowiek, a za każdym człowiekiem - uczucia. Szanujmy się nawzajem w sieci!"