Szukaj na tym blogu

środa, 13 sierpnia 2014

[SnS] cz. II | Byłam fanką The Body Shop


Dzień dobry. Nazywam się Karolina i byłam fanką The Body Shop. Już nią nie jestem. Z wielkim żalem, ale muszę stwierdzić, że najnowsza seria Wild Argan Oil to "pic na wodę, fotomontaż", a konsumenci skuszeni legendarnym Złotem Maroka - olejem arganowym - są nabijani w butelkę. Nie traktujcie tego jako ogólny tzw. hejt na całą markę, bo mam kilku swoich ulubieńców, do których chętnie wrócę w czasie dobrej promocji, ALE jako, że mam uczulenie na brzydki marketing, musiałam Wam pokazać...

...post promujący kolejny produkt z serii: Miracle Solid Oil. The Body Shop chyba poczuł się zobowiązany pokazać fanom dziś ten kosmetyk, ponieważ wczoraj zwróciłam firmie uwagę, że "nieco" przesadzają z tym afiszowaniem się olejem arganowym, skoro jest go w składach tak mało. 


Na zdjęciu otwierającym post możecie zobaczyć, że masło do ciała Wild Argan Oil jest oparte na innych roślinnych masłach (oczywiście bardzo dobrych - kakaowe i shea), a ten cudowny, dziki argan znajduje się raptem 2 miejsca przed zapachem. 

No więc, jest obiecywany kosmetyk z 70% zawartością oleju arganowego! Uczepiła się, to niech patrzy!


Zaciekawił mnie ten produkt, szczególnie przez to stwierdzenie 70% oleju arganowego i "Solid" w nazwie, czyli "Stały" (stały, twardy w kontekście konsystencji). Widać zresztą, że kosmetyk ma konsystencję masełka do ust, taką przypominającą skrzepnięty olej kokosowy w temperaturze pokojowej. No więc zaczęłam dalej drążyć...


Podkreśliłam Wam żółtym kolorem te składniki, które wymienił TBS jako "oprócz oleju arganowego". Chociaż powinni napisać raczej "oprócz tych składników, dodaliśmy trochę oleju arganowego". Turkusowa rameczka to moja ulubiona pozycja na każdej liście składników - ZAPACH. Nie znam dokładnie norm dla zawartości kompozycji zapachowej w poszczególnych kosmetykach, ale jest pewne, że na pewno nie jest to >70%, a o wiele, wiele niższa wartość (coś mi dzwoni, że poniżej 1%, ręki sobie nie dam uciąć - ale wciąż bardzo mało!).  

Skąd więc to zdecydowane twierdzenie, że w tym kosmetyku znajduje się aż 70% olej arganowego? Jako baza uwodorniony olej kokosowy (przetworzona wersja, aby rozpuszczała się w wyższej niż typowa pokojowa temperatura). Kocham olej kokosowy, ale to chyba seria WILD ARGAN OIL, a nie COCONUT? Taka seria już istnieje, dziękujemy TBS! Nie wspominając o różnicy w cenie między obydwoma olejami. Gdzie kończy się marketing, a zaczyna się zwykłe kłamstwo i naciągactwo? Przecież to jakiś skandal... Co gorsze, wciąż ogromna ilość ludzi jest obojętna na to, że płaci za coś zupełnie innego, niż deklaruje producent: 

 
No naprawdę? Skoro śmierdzi, to dobrze, że go tak mało. Zapłacę jak za zboże za produkt, który zawiera śladowe ilości obiecywanego składnika. Ludzie, obudźcie się! :(

Na razie czekam na odpowiedź TBS na mój ostatni komentarz: "I naprawdę dalej uważacie, że w tym kosmetyku jest 70% oleju arganowego?", jeśli ją otrzymam, zaktualizuję ten post.

No cóż, nie oni pierwsi i ostatni, ale pozostaje we mnie pewien niesmak. Uwielbiam masło z serii Honeymania, a także Chocomania i to właśnie za zapachy, ale i za działanie. Nie będę bronić ich składów, ale to, co się dzieje przy promocji najnowszej serii, to jakaś kpina. Nie odmówię kupna czegoś w promocji, ale regularnej ceny za ŻADEN z produktów tej "naturalnej" i bardzo szczerej firmy na pewno nigdy się nie skuszę. Kupując dany kosmetyk, zwykle jestem świadoma, że przepłacam - bo ślicznie pachnie, bo dobrze działa, bo prostu go lubię. Chcę jednak, aby jak najwięcej osób było właśnie ŚWIADOMYCH, a nie kupowało, bo ktoś (koncern/firma) tego od nich chce.
 
Czytajcie, pytajcie, myślcie Kochani. Nikt za nas, jak widzicie, tego nie zrobi...

-> zapraszam na mój profil na Facebooku :)


Pozdrawiam


z Karoliną
wiesz więcej

11 komentarzy:

  1. Uwielbiam wchodzic na Twojego bloga bo bardzo lubie Twoja rzetelnosc i prawdomownosc, zawsze troche 'caszu' mam w kieszeni zaoszczedzonemu dzieki Tobie;):***Ja czasem to juz w zadne produkty nie wierze tzn w ich magiczne dzialanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, bardzo Ci dziękuję! :) Co do działania, to czasem nawet przeciętny produkt może mieć je lepsze niż ten wysokopółkowy. Dlatego pomimo czytania składów i tak zawsze sprawdzam opinie innych, a i często sama testuję na sobie i bywa, że jestem zadowolona, gdy inni nie są! Albo na odwrót, kilka hitów mnie osobiście nie zachwyciło. Tak to już jest, ale blogi bywają nieocenioną pomocą :)

      Usuń
  2. Ja nie stosuje tego typu masełek ale wolałabym żeby nie mijali się z prawdą...

    OdpowiedzUsuń
  3. ściema ściemy pogania masełko ma dobre opinie przez blogerki bo był konkus gdyby go nei było były by inene opinie i tyle w temacie. a to że TBS w kulki nas leci to wiemy wszyscy nie od dziś w koncu koncern loreral wiec nie wymagajmy za duzo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście nie wystawiłam im zbyt pochlebnej recenzji, a też wybrano mnie do testowania. No cóż, na wycieczkę jeszcze mnie stać i nie będę się płaszczyć za 50ml balsamu, który mnie zresztą nie zachwycił.

      Usuń
  4. Ciekawe czy odpiszą. Straszny szał się zrobił teraz na te masełka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spodziewam się już odpowiedzi. Poprosiłam ponownie o odpowiedź, to odpisano mi: "Karolina, udzieliliśmy wszystkich informacji nt. składu i zawartości oleju, jakie pytanie chciałabyś nam jeszcze zadać?". No serio...

      Usuń
  5. Czego to się nie robi by sprzedać... W końcu nie wszyscy czytają to co jest małym druczkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. wiele z nas wogole nie czyta etykiet i wierzy firmie i potem sa niesmaki.

    OdpowiedzUsuń
  7. o masakra ;o niezła historia i jeszcze firma idzie w zaparte ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pewno w tym produkcie nie ma 70% oleju arganowego, nie ma na pewno nawet 10%. Maks to 1%. Szkoda, że ludzie się nie orientują w składach tylko ślepo wierzą w zapewnienia producentów. Ja się np. spotkałam z nową serią produktów na wypadanie włosów z Green Pharmacy. Reklamowali się, że w składzie jest palma sabalowa. Okazało się, że jej tam wcale nie ma. Marketing, marketing i jeszcze raz marketing. Na szczęście coraz więcej blogerek analizuje składy i może firmy zaczną się obawiać, że ktoś ich rozszyfruje. Powinniśmy trąbić naokoło o takich rzeczach.

    OdpowiedzUsuń

"Za każdym nickiem kryje się imię, za imieniem kryje się człowiek, a za każdym człowiekiem - uczucia. Szanujmy się nawzajem w sieci!"