Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 26 maja 2014

Opalenizna bez słońca i solarium - moje sposoby cz. I


Witajcie, dzisiaj przychodzę do Was z postem o opalaniu, chociaż zdążyłam już zmoknąć dosłownie do suchej nitki i na razie za oknem wciąż bez zmian. Ale lato zbliża się już wielkimi krokami i zdążyło nas już porządnie rozgrzać - były sukienki, spódniczki i krótkie spodenki. A jak jesteśmy przy temacie odkrytego ciała, to nie ma nic piękniejszego, jak naturalna, ciepła opalenizna :) Jak ją uzyskać niezależnie od słońca i unikając nadmiernej ekspozycji na promienie UV w solarium? Oczywiście dzięki samoopalaczom i produktom brązującym! W części pierwszej tego postu przedstawię moje wskazówki do korzystania z tego typu kosmetyków, a w części drugiej przedstawię Wam moich ulubieńców :) Zapraszam do lektury.

ABC opalania bez słońca:

  • Peeling

    Zaleca się jego wykonanie mniej więcej 12 godzin przed nałożeniem samoopalacza. Zwróć uwagę na to, aby nie zawierał olejków, parafiny czy innych substancji natłuszczających, bo będą nam one przeszkadzać w uzyskaniu równej opalenizny - PLAMY! Jeśli nie mamy takiego najprostszego, nienatłuszczającego peelingu, można śmiało użyć szczotki do ciała lub szorstkiej gąbki. Wszystko, co wygładzi nam skórę i nie pozostawi na niej lepkiej warstwy, będzie dobre :)

  • Depilacja

    To bardzo ważny element przygotowania skóry do nałożenia samoopalacza. Produkty te (a jeszcze bardziej te brązujące) zbierają się na włoskach i nierównomiernie rozprowadzając się, mogą tworzyć nieestetyczne plamy. Myślę, że tu również warto dać skórze chociaż kilka godzin relaksu, zanim zabierzemy się za nakładanie samoopalacza, bo jest ona po depilacji wyjątkowo wrażliwa i dodatkowo zwiększa się ryzyko podrażnień (mój samoopalacz w spray'u jest na alkoholu - przypomniałam sobie o tym, gdy świeżo po prysznicu i depilacji, spryskałam nim nogi... brrr!).

    Nieudane nakładanie balsamu brązującego (do ciemnej karnacji) na przedramię.
    Nijak nie mogłam rozprowadzić osadzonego na włoskach koloru.


  • Twarz

    W przypadku nakładania samoopalacza na twarz, stosujemy produkty dedykowane skórze twarzy, chyba że producent dopuszcza nakładanie swojego produktu na całe ciało (włącznie z twarzą), ale jest to raczej rzadkie i osobiście jeszcze nie spotkałam takiego wielozadaniowego produktu, a szkoda - co za oszczędność! Skórę dokładnie oczyszczamy i dajemy jej "odpocząć", a właściwie domknąć pory i uspokoić się. Rozszerzone pory to doskonałe miejsce na zbieranie się samoopalacza i w efekcie możemy liczyć na prawie w 100% pewny atak niedoskonałości po takiej aplikacji.  

  • Płatek kosmetyczny

    Przydaje się przy nakładaniu samoopalacza w postaci balsamu/kremu/żelu na twarz oraz z natury bardziej suche części naszego ciała, takie jak: łokcie, kolana i kostki, a także na grzbietową część stopy i wierzchnią dłoni. Nakładamy niewielką ilość produktu na płatek i aplikujemy go na skórę, delikatnie rozprowadzając (w przypadku twarzy jak przy demakijażu, OMIJAJĄC okolice oczu i szczególnie dokładnie rozprowadzając samoopalacz na linii włosów, przy uszach i na żuchwie). Na kolanach i łokciach możemy nakładać samoopalacz za pomocą dłoni, szybkimi ruchami (jak najmniej produktu), podczas jego aplikacji na skórze ciała.  

  • Oliwka

    Natłuszczamy delikatnie łokcie, kolana i kostki - najbardziej problematyczne przy stosowaniu samoopalaczy miejsca. Oleje stworzą nieprzepuszczalną warstwę dla samoopalacza i unikniemy jego nadmiaru na, i tak zwykle ciemniejszej, skórze łokci i kolan. Po nałożeniu kosmetyku na ciało, na koniec myjemy dokładnie dłonie i wspomnianym płatkiem kosmetycznym rozprowadzamy nieco samoopalacza również tutaj, aby zniwelować różnicę odcieni między skórą przedramienia i dłoni (nie zapominając o nadgarstkach). W przypadku używania rękawicy (o niej przeczytacie dalej), można śmiało nie zmywać oliwki z dłoni - będzie zabezpieczać nam skórę dłoni oraz skórki i paznokcie, a nie będzie mieszała się z samoopalaczem przy jego aplikacji na ciele (nie spowoduje nierównomiernego nakładania). W przeciwnym razie polecam dłonie umyć i aplikować produkt czystymi suchymi - nie zwlekając z ich późniejszym, dokładnym umyciem z uwzględnieniem paznokci i przestrzeni między palcami.

  • Od stóp do głów

    Samoopalacz nakładamy, zaczynając od stopy i kierując się ku górze, powtarzając czynności na drugiej nodze. Daje to większą kontrolę nad symetrycznością uzyskanego efektu - pamiętamy, ile użyliśmy kosmetyku na daną partię ciała. Po nałożeniu produktu na skórę nóg, możemy nałożyć go na brzuch, dekolt, a następnie na ramiona oraz na twarz i na końcu na dłonie. Kolejność nakładania to jednak kwestia indywidualna, ja podaję optymalną WEDŁUG MNIE :)
 
  • Plecy

    Osobiście pleców "nie dotykam", bo moja karnacja z natury jest raczej śniada i szczególnie opalenizna na plecach czy brzuchu utrzymuje się dość długo, więc nie mam widocznej różnicy między moim naturalnym odcieniem skóry, a tym sztucznie uzyskanym. Jednak jeśli potrzebujesz nałożyć samoopalacz również na plecy, lepiej poproś kogoś o pomoc. Używając produktów w formie innej niż spray, jest praktycznie niemożliwe dokładne i równe nałożenie na plecy samoopalacza samodzielnie. Dlatego moim ulubionym produktem, który stosuję często w łazience po prysznicu, jest właśnie samoopalacz w spray'u od Yves Rocher. W razie potrzeby, psikam nim delikatnie również w kierunku karku i pleców, aby zapobiec (ewentualnie! :) ) ciemniejszym od pleców pośladkom czy ramionom.

  • Nakładanie

    Szybkie, zdecydowane i KOLISTE ruchy w przypadku produktów o kremowej formule. Używają mojego samoopalacza w spray'u, stosuję zasadę: rozpylanie produktu 20 - 30 cm od powierzchni ciała i delikatne rozprowadzanie ewentualnych nadmiarów opuszkami placów (takie muskanie, naprawdę mi osobiście to wystarczy, bo mgiełka równo opada na skórę). Na koniec mam patent - myję ręce i z jeszcze większej odległości rozpylam na każdą dłoń mgiełkę (po 1 "psiku" na dłoń), która jest w zupełności wystarczająca jako zapobieganie tzw. rękawkom - dłonie są zwykle dużo jaśniejsze od przedramion, a nawet może być widać wyraźną granicę, ten właśnie rękawek ;) Tak samo zapobiegamy temu efektowi, nakładając niewielkie ilości kremowego samoopalacza na "strategiczne" miejsca przy pomocy płatka.

  • Rękawica do nakładania samoopalacza

    Do tej pory nie wiedziałam nawet o jej istnieniu, a jak już coś tam mi mignęło przed oczami, to i tak nie widziałam sensu w jej używaniu (i jej kupowaniu), bo używałam głównie wspomnianego wyżej spray'u. Sytuacja zmieniła się dosłownie kilka dni temu, gdy kupiłam sobie w Hebe właśnie taką rękawicę do nakładania samoopalacza. Od ponad tygodnia oswajałam samoopalacz w piance od Lirene i byłam z niego całkiem zadowolona. A jednak, gdy użyłam dodatkowo do jego aplikacji tej właśnie rękawicy... Dopiero zobaczyłam, jak ogromna to jest różnica! Materiał sunie po ciele i doskonale rozprowadza produkt, na dodatek koniec z myciem rąk - zdejmujesz rękawicę i koniec. Nie wiem jeszcze, jak z jej myciem, ale wygląda dość solidnie. Nie jest to niezbędnik każdej kobiety, ale jeśli używasz regularnie samoopalaczy (nie w spray'u), to naprawdę docenisz jej posiadanie.

    Widać warstwę siateczki, która jest na wierzchu naszej dłoni. Spodnia powierzchnia dłoni rozprowadza samoopalacz za pomocą warstwy gąbeczki obszytej aksamitnym materiałem. Produkt jest wchłaniany przez gąbeczkę i materiał w minimalnym  stopniu, dłoń pozostaje czysta przez cały czas, a przyjemny w dotyku 
    materiał rękawicy doskonale sunie po skórze, rozprowadzając po niej samoopalacz. Bardzo przyjemny zabieg.














    Więcej o niej i o moich pozostałych ulubieńcach kosmetycznych, do których wracam, gdy potrzebuję szybko i ładnie się opalić, w drugiej części postu :) 
    Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Za każdym nickiem kryje się imię, za imieniem kryje się człowiek, a za każdym człowiekiem - uczucia. Szanujmy się nawzajem w sieci!"